Tak wyglądało krzesło: poplamione, brudne i łuszczące się.
Kolejność prac (oczywiście pomiędzy etapami były przerwy np na schnięcie czy odpoczynek ;o)) :
1. Zdzieranie szlifierką ile się da starych powłok malarskich - jednak dużo pozostało, razem z nierównościami;
2. malowanie szarą farbą akrylową;
3. malowanie kremową farbą akrylową;
4. ścieranie papierem ściernym nadmiaru białej farby tak, by prześwitywała szara;
5. dodatkowe cieniowanie szarą farbą;
6. wykonanie transferów i zabezpieczenie ich lakierem.
A tak po dwóch dniach pracy. I czas na kawę ;o) |
A to detal tyłu krzesła - wybrałam nieco inny motyw |
i można sprzedać za miliony monet :))
OdpowiedzUsuńKasiu, pięknie Ci wyszło . Wiem ile pracy w to wlozylas , bo sama odnawialam 2 krzesła i myślałam , ze ducha wyzione . Trzecie stoi i czeka na moje zmilowanie . Ale jakoś mi sie nie chce za to zabrać, jak pomyśle o tych wszystkich zakamarkach i listeweczkach . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńchętnie sprzedam, bo miliony monet by się przydały ;o) Aniu, nie zmęczyłam się tak bardzo tylko dlatego, ze nie zdzierałam warstw farby zbyt dokładnie ;o) Pozdrawiam Was serdecznie
OdpowiedzUsuńWiem ile pracy kosztuje odnowienie krzeseł . Pocieszam Wszystkich że pierwsze są najtrudniejsze . Potem idzie jak z płatka . Mam za sobą nie jedną sztukę ... Zrobione przez Ciebie jest na prawdę bardzo ładne Namawiam na dalsze
OdpowiedzUsuń