Było ich chyba z dwadzieścia, w różnych kolorach, zrobiłam im zdjęcia, a następnie gdzieś je zgubiłam... Zdjęcia, bo ptaszynki na szczęście znalazły swój nowy dom. Zdjęcia właściwie nie zaginęły, po prostu jak zwykle za dużo sprzątam... Tym razem na dysku komputera... A potem zrobiłam wiosenne ptaszynki - kurczaczki dla siebie, a co tam. Nie zawsze szewc bez butów chodzi. Przy okazji pochwalę się drucianym koszem, który wybrałam w sklepie zamiast nowej bluzki... ;o)) Kurczaki zostały w nim uwięzione na jakiś czas.
energetyczne te ptaszory
OdpowiedzUsuńDziękuję Nati ;o)
OdpowiedzUsuńUrocze ptaszynki :) A koszyk fantastyczny! Co tam bluzka ;) Koszyk - to dopiero zakup udany!
OdpowiedzUsuńdzięki za wsparcie, bo myślałam już że coś ze mną nie tego... ;o)
UsuńPtaszki świetne, zgodzę się z przedmówcami koszyk to był strzał w 10 :)
OdpowiedzUsuń